Czułam strach. Nic więcej. Tylko paraliżujący strach. Coś było nie tak, Simon długo nie wracał, zawsze sprawdzał mnie co 10 minut, a teraz nie widziałam go co najmniej od kilku godzin, nie to, że mi to przeszkadzało, bo cieszyłam się z tego i to bardzo. Pokój, w którym się znajdowałam był odrażający, śmierdziało w nim alkoholem i narkotykami, na dodatek czuć było straszną wilgoć, a na ścianach wszędzie widziałam grzyb. Byłam związana na łóżku, nie mogłam się ruszyć, moje ręce strasznie mi zdrętwiały, jakąś godzinę temu przestałam już nawet odczuwać ból po cięciach nożem, które mi zadano. Gdyby nie ślady krwi na moim ciele nie pamiętałabym o tym. Starałam się wyłączyć wszystkie emocje. Jeśli miałam zginąć chciałam być twarda, nieugięta, a co najważniejsze - chciałam wygarnąć Simonowi jakim jest dupkiem oraz, że jeśli chciał mnie do łóżka to i tak nigdy nie dorówna Harry'emu. Tak chciałam go rozwścieczyć żeby jak najszybciej zakończył moje męki. Niczego tak nie pragnęłam jak znaleźć się w ramionach Harry'ego, może był aroganckim, zapatrzonym w siebie, egoistycznym dupkiem, ale zdążyłam się przekonać, że chociaż trochę mu na mnie zależy. Widziałam to. Do pokoju wszedł jeden z kumpli Simona, nie wiem jak miał na imię, ale był jeszcze bardziej odrażający niż jego przyjaciel, czy kim tam oni byli. Na twarzy mężczyzny dostrzegłam przerażający uśmiech, zadrżałam, jednak nie dałam tego po sobie poznać. Powoli do mnie podchodził.
- Teraz się zabawimy. Nie ma Simona, więc nikt nie może mi nic zrobić. A ty leżysz tutaj prawie naga, związana, nie masz możliwości ucieczki. Nie masz sił się opierać. - Zaczął jeździć ręką po moim ciele, wzdrygnęłam się. Tego nie chciałam, nie spodziewałam się, że ktoś będzie chciał mnie zgwałcić. Wstrzymałam oddech. Nie tracił czasu, od razu przeszedł do rzeczy, rozpiął swoje spodnie, patrzyłam na niego przerażona. Za drzwiami usłyszałam jakieś zamieszanie. - Nie zwracaj na to uwagi, kochanie. I tak nikt ci tutaj nie pomogę. Zrobię to szybko, obiecuję. - Składał obleśne pocałunki na mojej szyi. To bolało, nie pocałunki, ale świadomość, że jestem bezbronna i nie mogę się bronić. Drzwi otworzyły się z hukiem, prezentując rozwścieczonego Harry'ego i wkurzonego Nate'a. - Zjeżdżaj stąd Alex, znajdź sobie swoją dziwkę. Ta jest moja. - Nie odwrócił się, więc nie widział Harry'ego, był tak zajęty moją szyją. Z twarzy Styles'a wyczytałam żebym nie dała po sobie poznać, że go widzę. Otworzył i zamknął drzwi, żeby mój napastnik pomyślał, że niejaki Alex wyszedł. - Wreszcie sami, kochanie. - Wychrypiał. Już chciał pozbyć się swoich bokserek kiedy dostał mocno w głowę i upadł prosto na mnie. Krzyknęłam z bólu, upadł prosto na moją ranę. To cholerstwo było nie do wytrzymania. Szybko go ze mnie ściągnęli.
- Ćsii, skarbie. Już jesteś bezpieczna, zaraz cię stąd zabierzemy. - Powiedział do mnie tak delikatnie, że się rozpłynęłam. Złożył miękki pocałunek na moim rozpalonym czole. Odwiązali moje ręce oraz nogi i zostałam wzięta na ręce w ślubnym stylu przez chłopaka, a Nate sprawdzał co chwilę, czy któryś z ogłuszonych chłopaków się nie obudził. Bałam się, że w każdej chwili wróci Simon. - Co oni z tobą zrobili...Jak mogłem do tego dopuścić! - On się o to obwiniał. Nie mógł się obwiniać. Gdyby nie on prawdopodobnie w tej chwili byłabym gwałcona, a za kilka godzin zabita.
- Harry...- Mruknęłam dotykając jego policzka. Spojrzał na mnie. W jego oczach widziałam ból, to nie było w stylu Harry'ego Styles'a. Nate prowadził samochód, a brunet siedział ze mną z tyłu samochodu i tulił mnie ostrożnie do siebie kiedy ja cicho płakałam.
- Przysięgam, że jak tylko dorwę tego sukinsyna, zabiję go! - Warknął, nieświadomie mocniej mnie ściskając. Syknęłam.
- Harry, to boli. - Miałam strasznie ochrypły głos. Aż się przeraziłam, brzmiał jakby należał do kogoś innego.
- Cholera! Przepraszam skarbie. - Rozluźnił swój uścisk. - Stary ona musi jechać do szpitala, musi mieć to zszyte. Ten dupek porozcinał jej ramiona i brzuch. - Powiedział zmartwiony. Chciałam żeby zawsze był taki czuły i troskliwy. Nie chciałam przyznać chyba sama przed sobą, ale trochę też lubiłam tą jego złą stronę. Ruszyłam ręką chcąc go mocniej przytulić, wtedy poczułam przeszywający ból w prawym ramieniu. Spostrzegłam jak przez zaschniętą krew przedziera się nowa. Musiałam rozedrzeć to co zdążyło delikatnie się skleić. Krew tryskała bardziej niż wcześniej. Nie mogłam znieść tego widoku. Oparłam głowę o Harry'ego i zamknęłam oczy. Nagle czułam się bardzo zmęczona.
- Proszę cię, nie zasypiaj. Rebbeca. Nie rób mi tego. - Więcej już nic nie słyszałam.
No Pov
Kiedy Rebbeca straciła przytomność Harry siarczyście przeklął. Mówił do Nate'a by ten jechał szybciej. Bał się o nią to mało powiedziane, był przerażony. Uczucia jakie wzbudzała w nim ta dziewczyna były dla niego zupełnie obce. Nie wiedział co one znaczyły. Dotarłszy na pogotowie, chłopak szybko wysiadł z samochodu i wziął na ręce nieprzytomną dziewczynę, zaraz po nim z samochodu wyszedł również jego przyjaciel. Obaj w szybkim tempie kierowali się do wejścia. W środku powitało ich mnóstwo zdziwionych twarzy. Wszyscy w tej części miasta wiedzieli kim są. Nikt nie odważył się spojrzeć im prosto w oczy, zbyt bardzo się bali. Harry z nieprzytomną Rebbecą na rękach podszedł do recepcji, ta szybko wezwała pielęgniarki, Styles ułożył Be na łóżku jak tylko się zjawiły, chciał jechać z nią, ale nie pozwolono mu. Był wściekły, lecz wiedział, że musi opowiedzieć co się stało.
- Nazywam się Harry Styles, a to jest Rebbeca Scott, została porwana, uratowałem ją, ale została zraniona nożem więcej niż raz i nie mam pewności czy nie została zgwałcona. Strasznie się o nią boję. - Mówił trzęsącym się głosem. Bał się o nią jak nigdy o nikogo.
- Spokojnie, lekarze ją zbadają, ale najpierw musimy podać jej krew. To trzeba zgłosić na policję. Zostań tutaj, a ja zadzwonię, możesz się skontaktować z kimś z jej rodziny?
- Nie mam numeru, mieszka sama z mamą.
- Dobrze, w takim razie poszukam w spisie. - Uśmiechnęła się do niego ciepło. - Będzie z nią dobrze, mamy tutaj dobrych lekarzy. - Odpowiedziała z lekkim uśmiechem. Był w szoku, że kobieta nie patrzyła na niego z pogardą jak większość ludzi.
- Na pewno wie pani kim jestem, a mimo to nie patrzy na mnie pani z pogardą. -Odparł zdziwiony.
- Wiem. Nie znam cię, nie wiem co cię zmusiło żeby być tym, kim się stałeś, nie pochwalam tego, ale widzę jak zależy ci na tej dziewczynie, widzę, że nie jesteś bezduszny i też masz uczucia. - To go zaskoczyło i to bardzo. Przez dłuższą chwilę stał jak sparaliżowany. Kobieta z uśmiechem odwróciła się i wybrała numer, chłopak wziął to jako znak żeby odejść od recepcji. W głowie nadal krążyły mu jej słowa. Wiedział, że lubi Be, ale raczej jak przyjaciółkę, był na siebie za to wściekły, bo nie powinien jej lubić, jeśli chciał wygrać zakład. A chciał go wygrać. I wierzył, że wygra. Dla niego to była tylko kwestia czasu. Muszę wygrać, nie zrobię z siebie debila przed chłopakami. Pomyślał.
......
Ciąg dalszy nastąpi.
_______________________________
Cześć i czołem. Wracam po długiej przerwie naładowana nowymi pomysłami i weną na dalsze pisanie tego bloga. Długość rozdziału nie jest powalająca, ale dzięki temu, że będą krótkie będę dawała radę napisać w ciągu tygodnia i go dodać tak żebyście już nie musieli tak długo czekać. Co myślicie o rozdziale?
Jej! tak się cieszę że wróciłaś <3
OdpowiedzUsuńOoch Harry nie bądź głupi!
OdpowiedzUsuńŚwietny xx
Super . Wiedzialam ze on ja uratuje ale co to ma byc wgl za zaklad go pojebalo czy jak . ?
OdpowiedzUsuńHarreh ;-;
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, cieszę się, że wracasz xx
@messy_louis/hejkatommo
Boże stęskniłam się i fajnie że wróciłaś z takim dobrym rozdziałem. Harry dobry i troskliwy, zakochał się w Be ale założył się też że ją przeleci. DEBIL!!!!
OdpowiedzUsuń<3 ♥♥
OdpowiedzUsuńŚWIETNY I TĘSKNIŁAM <3
OdpowiedzUsuńBoski czekam na nexta! :*
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta ♥
OdpowiedzUsuńCudownyyy czekam na następny :*
OdpowiedzUsuńKurde Harry jeszcze wszystko zniszczy!!!! Podoba mu się Be a ją skrzywdzi :( czekam na nexta
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że niedługo będzie next. Rozdział świetny :)))
OdpowiedzUsuń