Notka pod rozdziałem dziękuje. + Pochyła czcionka to wspomnienie.
__________________________
- Pragnę Cię Be i to tak bardzo. - Och oczywiście, że robi to wszystko tylko dlatego! Co za dupek!
- To sobie pragnij dalej, ale znów nie masz na co liczyć! - Odepchnęłam go od siebie z wielką siłą i skierowałam się do klasy, w której miałam mieć następną lekcję czyli PO. W ciągu kilku minutowego spaceru doszłam do klasy.
- To sobie pragnij dalej, ale znów nie masz na co liczyć! - Odepchnęłam go od siebie z wielką siłą i skierowałam się do klasy, w której miałam mieć następną lekcję czyli PO. W ciągu kilku minutowego spaceru doszłam do klasy.
~~~~~~~
- Witam klaso, dzisiaj będziecie mieli zajęcia razem z klasą Pana Richards'a, chłopcy oraz dziewczęta będą wam pomagać i będziecie musieli przygotować projekt, ale o tym powiem gdy przyjdą. - No nie kolejna łączona lekcja?
Psst...- - W razie czego jesteśmy razem na tym projekcie, tak? - Głos Geo przywrócił mnie do rzeczywistości, gdyż zamyśliłam się.
- Pocałuj mnie. - Jego usta poruszające się powoli na moich jakby zsynchronizowane, jego dłoń delikatnie muskająca mój policzek, to jaki był delikatny, ostrożny, zupełnie jak nie on.
Psst...- - W razie czego jesteśmy razem na tym projekcie, tak? - Głos Geo przywrócił mnie do rzeczywistości, gdyż zamyśliłam się.
- Pocałuj mnie. - Jego usta poruszające się powoli na moich jakby zsynchronizowane, jego dłoń delikatnie muskająca mój policzek, to jaki był delikatny, ostrożny, zupełnie jak nie on.
Be, kurwa, czy z tobą wszystko dobrze? Chyba nie, bo myślisz o Harry'm. Ogarnij się dziewczyno! Krzyczała moja podświadomość. Co się ze mną dzieje? Dlaczego myślę o Harry'm, a na dodatek o naszym pocałunku?
- Ziemia do Be. - Shelley machał mi ręką przed twarzą.
- Yyy....Co...tak, przepraszam. Jasne, że jesteśmy razem w projekcie. - Odpowiedziałam zbyt szybko, George zaczął się śmiać i to głośno, nauczycielka spojrzała się na niego i od razu zamilkł.
- O czym tak zacięcie myślałaś? - Chichotał, zakryłam twarz włosami, próbując uniknąć jeszcze większej kompromitacji przez Shelley'm, starałam się żeby nie zobaczył moich rumieńców. Teraz to już serio weźmie mnie za jakąś chorą umysłowo, najpierw palnęłam, że jest idealny, a teraz to. Zastanawiam się na jak długo "odleciałam".
- Nie, nie wezmę Cię za chorą umysłowo oraz odpowiadam, odleciałaś może na jakąś minutę. - Cholera. Czy ja znów mówiłam przy nim swoje myśli?
- Nie rozumiem, nigdy wcześniej nie mówiłam na głos swoich myśli, więc dlaczego teraz to robię? - Pytam samej siebie.
- Może, dlatego że mój urok osobisty tak na ciebie działa. - Wyszczerzył swoje zęby w szerokim uśmiechu, a ja zaśmiałam się sarkastycznie i mruknęłam "bardzo śmieszne", naprawdę czuję się coraz lepiej w jego towarzystwie, jest taki rozśmieszający mam na myśli to, że ma poczucie humoru; jest wyluzowany, ale potrafi być też poważny jeśli trzeba.
- A teraz mów o czym tak myślałaś, może o tym twoim niebezpiecznym chłopcu. - O mój Boże, nie potrafiłam zrobić nic innego jak zaśmiać się na jego komentarz, jednak po chwili poczułam jak moje policzki znów przybierają czerwony kolor.
- Nie. Nie może być. Myślałaś o nim. - Zaczynam myśleć, że z tym chłopakiem jest coś nie tak, jest strasznie pokręcony, z reguły w dobrym znaczeniu.
- Tak, myślałam. - Przyznałam, nie było sensu wciskać kitu, pewnie i tak wydusiłby ze mnie prawdę gdybym skłamała.
- Aww... Czyżbyś się w kimś zadurzyła? - Gruchał.
- Jesteś idiotą, musisz się leczyć. - Zachichotałam.
- Skarbie mnie to już nic nie pomoże.
- No tak, masz rację. - I znów chichot, zdecydowanie za dużo się przy nim śmieję.
- Niech zgadnę, myślałaś o waszym pocałunku?
- A ty co, Sherlock Holmes?
- Nie, po prostu składałaś usta jak do pocałunku.
- O mój Boże, jaki wstyd...
- Nie. Żartowałem, tak sobie zgadywałem z pocałunkiem.
- Jezu, wiesz jak mnie wystraszyłeś?
"Proszę o ciszę" Lekko drażliwy głos nauczycielki przerwał naszą rozmowę. Do klasy zaczęli wchodzić o dziwo prawie sami chłopacy z klasy pana Richards'a, większości z nich nawet nigdy nie widziałam, ale jednego rozpoznałam, to był Nate, kolega Harry'ego, oby loczek nie był na tych zajęciach, bo chyba zwariuję; Nie on nie może być w tej klasie, na pewno nie, znając jego jest na wagarach mówiła moja podświadomość. Głośno jęknęłam gdy w drzwiach zauważyłam bujną czuprynę - zbierając tym samym dziwne spojrzenia od osób w klasie - ten dzień jest po prostu wspaniały, dlaczego muszę mieć takiego pecha? Czemu ja? No czemu? Czy zrobiłam komuś coś złego i teraz ta durna karma mnie karze? Jeśli tak to rzeczywiście "karma jest suką" i to jaką.
- Przysiądźcie się do ławek. - Powiedział pan Richards. - Harry chcę Cię mieć w pierwszej ławce. - Dodał po chwili.
- Chcieć to sobie możesz. - Mruknął Styles, lecz po chwili jego twarz błysnęła w przebiegłym uśmiechu. - Chociaż, właściwie to świetnie.
Kurwa mać! Przecież ja siedzę w pierwszej ławce, ale możę nie wybierze mojej. Proszę niech ktoś tu usiądzie, proszę, proszę. Nie chcę z nim siedzieć. Zamknęłam oczy, prosząc, aby odszedł, otwarłam je i oczywiście - życie tak mnie kocha, że jakżeby inaczej - Harry siedział obok mnie.
- Ugh! Nienawidzę dzisiejszego dnia! - Mruknęłam cicho, lecz na tyle głośno żeby Geo to usłyszał zarówno jak i Styles, ten pierwszy zachichotał, a drugi warknął.
- Mamy niedokończoną rozmowę. - Pochylił się i szepnął mi do ucha. Zadrżałam.
- Nic sobie nie przypominam. - Mruknęłam cicho.
- Och, doprawdy?
- Mhm. - Mruknęłam zirytowana, spojrzał na mnie ze sztyletami w oczach i z kamiennym wyrazem twarzy położył rękę na moim udzie, postanowiłam nie dawać mu tej satysfakcji, że ma na mnie jakiś wpływ, więc grałam twardą. Jego ręka w powolnym tempie sunęła w górę do mojego intymnego miejsca, zacisnęłam zęby i nadal starałam się to ignorować i skupiać na tym co mówią nauczyciele. Pani Braun z wielkim zirytowaniem oraz niezadowoleniem mówiła o tym jak dyrektor zmusił ich do przygotowania projektu i to nawet nie dotyczącego ich przedmiotu, ten projekt miał być o przemocy, znęcaniu fizycznym jak i psychicznym, o zagrożeniach, o problemach z jakimi boryka się młodzież - normalnie czułam się jak w podstawówce. - Wyjaśniała także dlaczego mamy pracować ze starszymi uczniami, a musimy, ponieważ dyrektor chciałby bardziej zintegrować ze sobą bardziej uczniów. Głupota. W pewnym momencie głośno nabrałam powietrza.
- Coś nie tak panno Scott? - Spytał pan Richards.
Tak, ponieważ ten popierdoleniec właśnie przycisnął palce do mojego intymnego miejsca i jest napalony jak jasna cholera.
- Nie, wszystko w porządku. - wymusiłam uśmiech, spojrzał na mnie podejrzliwie po czym wrócił do tłumaczenia wszystkich zasad. Odwróciłam się do George'a, w tym samym czasie Harry zabrał swoją obrzydliwą łapę z mojego krocza.
- Co to było? - Spytał z głupkowatym wyrazem twarzy. Wzrokiem wskazałam na Harry'ego, a Shelley już nic nie powiedział.
- Dobrze, więc będziecie pracować w takich grupach w jakich siedzicie. - Powiedziała pani Brown.
- Co? No nie. - Mruknęłam opierając się całą siłą o krzesło zrezygnowana, byłam strasznie wkurzona, dlaczego muszę być w grupie z tym idiotą?
- No wiesz, myślałem, że chcesz być ze mną w parze. - Przyłożył rękę do serca dla żartów, ale jego głos mówił, iż jest zdezorientowany Geo.
- Ty idioto, dobrze wiesz, że tak jest. To z Harry'm nie chce. - Miałam to gdzieś, że siedzi obok.
- Wiesz ja tutaj siedzę.
- Naprawdę? Nie zauważyłam. - Powiedziałam sarkastycznie, wdziałam jak Geo próbuje powstrzymać się od śmiechu.
- Uważaj na to co mówisz.
- Tak oczywiście, ja mam uważać, a ty możesz mi mówić prosto z mostu, że mnie pragniesz. - Syknęłam.
- Tak, po chuj mam wciskać Ci jakieś ckliwe, badziewne, oklepane teksty? Lepiej być szczerym. - wzruszył ramionami.
Faktycznie ma rację, lepiej jest mówić prawdę niż wciskać kity.
- Masz rację westchnęłam.
***
- Więc gdzie dzisiaj idziemy żeby porozmawiać o naszym projekcie? - Spytał Geo.
- Możemy iść do mnie, mama raczej nie będzie miała nic przeciwko.
- Okej, w takim razie o której?
- Nie wiem, może o 17?
- Mi pasuje, tylko jeszcze będę musiała napisać do Harry'ego.
Skończyliśmy lekcje i razem z George'em wracaliśmy do domu, a po drodze rozmawialiśmy chyba o wszystkim co było możliwe, można powiedzieć, że jesteśmy już przyjaciółmi, naprawdę lubię tego idiotę, ale czy jakoś bardziej niż kolegę? Chyba nie.
- Do chrzanu, że musimy być z nim w grupie. - Westchnął.
- I to bardzo, ale mam nadzieje, że skończymy to jak najszybciej i będziemy mieć go z głowy.
- Nie byłbym tego taki pewien.
- Co masz na myśli?
- No cóż, jest na ciebie cholernie napalony i raczej nie odpuści.
- Błagam cię, nie przypominaj mi.
*
Doszliśmy pod mój dom rozmawiając głównie o szkole i o naszym projekcie, nie chciałam gadać o Harry'm, ponieważ w niektórych momentach Shelley posunął się trochę za daleko, co mnie zdenerwowało, rozumiem, może się martwić, ale niech nie przesadza, więc poprosiłam go aby odpuścił.
- Dzięki za odprowadzenie. - Zachichotałam.
- Nie ma problemu, w końcu mam blisko. - Powiedział i tym razem oboje się zaśmialiśmy.
- W takim razie do później. - Powiedziawszy to, cmoknęłam go w policzek, weszłam do środka ściągając kurtkę oraz buty i zakładając moje ukochane laczki, skierowałam się do swojego pokoju, otworzyłam drzwi, odłożyłam torbę na bok tuż przy biurku i usiadłam na łóżku.
- Cześć.
- O mój Boże, Harry!
********
________________________________________________________
Pewnie mnie zabijecie, że przerwałam w takim momencie. Ten rozdział napisałam zaraz po tym jak dodałam poprzedni, no ale cóż, jestem leniem i nie przepisałam go. Mam nadzieje, że ten rozdział nie wyszedł aż taki tragiczny. Jak myślicie co będzie dalej? A jak wrażenia po MM? Bo moja mama jest zachwycona i mówi, że to idioci, oczywiście w pozytywnym sensie. Zapraszam na moje pozostałe blogi.
http://bystander-tlumaczenie.blogspot.com/
http://dont-leave-me-liam-fanfiction.blogspot.com/
Jeśli z drugim blogiem będzie problem taki jak to, że szablon ucina tekst to zmniejszcie trochę obraz, robi się tak, bo niestety szablon jest dostosowany na dane wymiary, a szabloniarka za bardzo też nie miała już tego jak zmienić. Jeśli jakieś pytania to zapraszam na aska lub na twittera linki znajdziecie w zakładce ;)
Love U All ♥
- Może, dlatego że mój urok osobisty tak na ciebie działa. - Wyszczerzył swoje zęby w szerokim uśmiechu, a ja zaśmiałam się sarkastycznie i mruknęłam "bardzo śmieszne", naprawdę czuję się coraz lepiej w jego towarzystwie, jest taki rozśmieszający mam na myśli to, że ma poczucie humoru; jest wyluzowany, ale potrafi być też poważny jeśli trzeba.
- A teraz mów o czym tak myślałaś, może o tym twoim niebezpiecznym chłopcu. - O mój Boże, nie potrafiłam zrobić nic innego jak zaśmiać się na jego komentarz, jednak po chwili poczułam jak moje policzki znów przybierają czerwony kolor.
- Nie. Nie może być. Myślałaś o nim. - Zaczynam myśleć, że z tym chłopakiem jest coś nie tak, jest strasznie pokręcony, z reguły w dobrym znaczeniu.
- Tak, myślałam. - Przyznałam, nie było sensu wciskać kitu, pewnie i tak wydusiłby ze mnie prawdę gdybym skłamała.
- Aww... Czyżbyś się w kimś zadurzyła? - Gruchał.
- Jesteś idiotą, musisz się leczyć. - Zachichotałam.
- Skarbie mnie to już nic nie pomoże.
- No tak, masz rację. - I znów chichot, zdecydowanie za dużo się przy nim śmieję.
- Niech zgadnę, myślałaś o waszym pocałunku?
- A ty co, Sherlock Holmes?
- Nie, po prostu składałaś usta jak do pocałunku.
- O mój Boże, jaki wstyd...
- Nie. Żartowałem, tak sobie zgadywałem z pocałunkiem.
- Jezu, wiesz jak mnie wystraszyłeś?
"Proszę o ciszę" Lekko drażliwy głos nauczycielki przerwał naszą rozmowę. Do klasy zaczęli wchodzić o dziwo prawie sami chłopacy z klasy pana Richards'a, większości z nich nawet nigdy nie widziałam, ale jednego rozpoznałam, to był Nate, kolega Harry'ego, oby loczek nie był na tych zajęciach, bo chyba zwariuję; Nie on nie może być w tej klasie, na pewno nie, znając jego jest na wagarach mówiła moja podświadomość. Głośno jęknęłam gdy w drzwiach zauważyłam bujną czuprynę - zbierając tym samym dziwne spojrzenia od osób w klasie - ten dzień jest po prostu wspaniały, dlaczego muszę mieć takiego pecha? Czemu ja? No czemu? Czy zrobiłam komuś coś złego i teraz ta durna karma mnie karze? Jeśli tak to rzeczywiście "karma jest suką" i to jaką.
- Przysiądźcie się do ławek. - Powiedział pan Richards. - Harry chcę Cię mieć w pierwszej ławce. - Dodał po chwili.
- Chcieć to sobie możesz. - Mruknął Styles, lecz po chwili jego twarz błysnęła w przebiegłym uśmiechu. - Chociaż, właściwie to świetnie.
Kurwa mać! Przecież ja siedzę w pierwszej ławce, ale możę nie wybierze mojej. Proszę niech ktoś tu usiądzie, proszę, proszę. Nie chcę z nim siedzieć. Zamknęłam oczy, prosząc, aby odszedł, otwarłam je i oczywiście - życie tak mnie kocha, że jakżeby inaczej - Harry siedział obok mnie.
- Ugh! Nienawidzę dzisiejszego dnia! - Mruknęłam cicho, lecz na tyle głośno żeby Geo to usłyszał zarówno jak i Styles, ten pierwszy zachichotał, a drugi warknął.
- Mamy niedokończoną rozmowę. - Pochylił się i szepnął mi do ucha. Zadrżałam.
- Nic sobie nie przypominam. - Mruknęłam cicho.
- Och, doprawdy?
- Mhm. - Mruknęłam zirytowana, spojrzał na mnie ze sztyletami w oczach i z kamiennym wyrazem twarzy położył rękę na moim udzie, postanowiłam nie dawać mu tej satysfakcji, że ma na mnie jakiś wpływ, więc grałam twardą. Jego ręka w powolnym tempie sunęła w górę do mojego intymnego miejsca, zacisnęłam zęby i nadal starałam się to ignorować i skupiać na tym co mówią nauczyciele. Pani Braun z wielkim zirytowaniem oraz niezadowoleniem mówiła o tym jak dyrektor zmusił ich do przygotowania projektu i to nawet nie dotyczącego ich przedmiotu, ten projekt miał być o przemocy, znęcaniu fizycznym jak i psychicznym, o zagrożeniach, o problemach z jakimi boryka się młodzież - normalnie czułam się jak w podstawówce. - Wyjaśniała także dlaczego mamy pracować ze starszymi uczniami, a musimy, ponieważ dyrektor chciałby bardziej zintegrować ze sobą bardziej uczniów. Głupota. W pewnym momencie głośno nabrałam powietrza.
- Coś nie tak panno Scott? - Spytał pan Richards.
Tak, ponieważ ten popierdoleniec właśnie przycisnął palce do mojego intymnego miejsca i jest napalony jak jasna cholera.
- Nie, wszystko w porządku. - wymusiłam uśmiech, spojrzał na mnie podejrzliwie po czym wrócił do tłumaczenia wszystkich zasad. Odwróciłam się do George'a, w tym samym czasie Harry zabrał swoją obrzydliwą łapę z mojego krocza.
- Co to było? - Spytał z głupkowatym wyrazem twarzy. Wzrokiem wskazałam na Harry'ego, a Shelley już nic nie powiedział.
- Dobrze, więc będziecie pracować w takich grupach w jakich siedzicie. - Powiedziała pani Brown.
- Co? No nie. - Mruknęłam opierając się całą siłą o krzesło zrezygnowana, byłam strasznie wkurzona, dlaczego muszę być w grupie z tym idiotą?
- No wiesz, myślałem, że chcesz być ze mną w parze. - Przyłożył rękę do serca dla żartów, ale jego głos mówił, iż jest zdezorientowany Geo.
- Ty idioto, dobrze wiesz, że tak jest. To z Harry'm nie chce. - Miałam to gdzieś, że siedzi obok.
- Wiesz ja tutaj siedzę.
- Naprawdę? Nie zauważyłam. - Powiedziałam sarkastycznie, wdziałam jak Geo próbuje powstrzymać się od śmiechu.
- Uważaj na to co mówisz.
- Tak oczywiście, ja mam uważać, a ty możesz mi mówić prosto z mostu, że mnie pragniesz. - Syknęłam.
- Tak, po chuj mam wciskać Ci jakieś ckliwe, badziewne, oklepane teksty? Lepiej być szczerym. - wzruszył ramionami.
Faktycznie ma rację, lepiej jest mówić prawdę niż wciskać kity.
- Masz rację westchnęłam.
***
- Więc gdzie dzisiaj idziemy żeby porozmawiać o naszym projekcie? - Spytał Geo.
- Możemy iść do mnie, mama raczej nie będzie miała nic przeciwko.
- Okej, w takim razie o której?
- Nie wiem, może o 17?
- Mi pasuje, tylko jeszcze będę musiała napisać do Harry'ego.
Skończyliśmy lekcje i razem z George'em wracaliśmy do domu, a po drodze rozmawialiśmy chyba o wszystkim co było możliwe, można powiedzieć, że jesteśmy już przyjaciółmi, naprawdę lubię tego idiotę, ale czy jakoś bardziej niż kolegę? Chyba nie.
- Do chrzanu, że musimy być z nim w grupie. - Westchnął.
- I to bardzo, ale mam nadzieje, że skończymy to jak najszybciej i będziemy mieć go z głowy.
- Nie byłbym tego taki pewien.
- Co masz na myśli?
- No cóż, jest na ciebie cholernie napalony i raczej nie odpuści.
- Błagam cię, nie przypominaj mi.
*
Doszliśmy pod mój dom rozmawiając głównie o szkole i o naszym projekcie, nie chciałam gadać o Harry'm, ponieważ w niektórych momentach Shelley posunął się trochę za daleko, co mnie zdenerwowało, rozumiem, może się martwić, ale niech nie przesadza, więc poprosiłam go aby odpuścił.
- Dzięki za odprowadzenie. - Zachichotałam.
- Nie ma problemu, w końcu mam blisko. - Powiedział i tym razem oboje się zaśmialiśmy.
- W takim razie do później. - Powiedziawszy to, cmoknęłam go w policzek, weszłam do środka ściągając kurtkę oraz buty i zakładając moje ukochane laczki, skierowałam się do swojego pokoju, otworzyłam drzwi, odłożyłam torbę na bok tuż przy biurku i usiadłam na łóżku.
- Cześć.
- O mój Boże, Harry!
********
________________________________________________________
Pewnie mnie zabijecie, że przerwałam w takim momencie. Ten rozdział napisałam zaraz po tym jak dodałam poprzedni, no ale cóż, jestem leniem i nie przepisałam go. Mam nadzieje, że ten rozdział nie wyszedł aż taki tragiczny. Jak myślicie co będzie dalej? A jak wrażenia po MM? Bo moja mama jest zachwycona i mówi, że to idioci, oczywiście w pozytywnym sensie. Zapraszam na moje pozostałe blogi.
http://bystander-tlumaczenie.blogspot.com/
http://dont-leave-me-liam-fanfiction.blogspot.com/
Jeśli z drugim blogiem będzie problem taki jak to, że szablon ucina tekst to zmniejszcie trochę obraz, robi się tak, bo niestety szablon jest dostosowany na dane wymiary, a szabloniarka za bardzo też nie miała już tego jak zmienić. Jeśli jakieś pytania to zapraszam na aska lub na twittera linki znajdziecie w zakładce ;)
Love U All ♥
Suuuuupeeeeeerr!!!!
OdpowiedzUsuńdawj next /Julcia :*
OdpowiedzUsuńPrzerwałaś w najlepszym momencie! :D A rozdział świetny :)
OdpowiedzUsuńZarąbisty !!! <3
OdpowiedzUsuńCzekam na next'a ;)
Jesteś genialna <3
OdpowiedzUsuńBooskie... Czekam na nexta !
OdpowiedzUsuńpisz następną część jak najszybciej.nie mogę się doczekać :D /Magda
OdpowiedzUsuńBajeczne! :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział z niecierpliwością.
Uwielbiam!! <3
OdpowiedzUsuńCZEKAM na nowy *.*
Uhuhu <3
OdpowiedzUsuńCzekam na nn <3
OdpowiedzUsuńCudowny *_* Czekam na nn :* Zapraszam do siebie <3 :
OdpowiedzUsuńhttp://you-only-live-once-harry.blogspot.com/
Genialny! Nie moge sie doczekać next'a!
OdpowiedzUsuńHahaahaha xD koniec najlepszy xD
OdpowiedzUsuńCzekam na Next
Łohoho... Kurde!! Nie mogę się doczelać nexta!! Suuupeeer!!
OdpowiedzUsuńjezu nie moge sie doczekac nastepnego !!! super :*
OdpowiedzUsuńCUDOWNY!!! Ale masz racje tylko zabić za przerwanie w takim momencie ;) Czekam na nexta z niecierpliwością
OdpowiedzUsuńpiękny :*** matkoo geo jest taki słodki... <3 ale Harry... matko ten to jest nie do opisania awww... <3 uwielbiam kocham ubóstwiam :****
OdpowiedzUsuńxoxo
Czytelniczka