NOTKA POD ROZDZIAŁEM. DZIĘKUJE X
- Mamy mały problem. Simon oraz jego gang właśnie siedzą nam na ogonie i z tego co widzę w lusterku mają broń. Więc proszę cię nie podnoś głowy.
Co on właśnie powiedział? Czy możemy zginąć?
Mój oddech przyspieszył. To nie mogło być prawdą. Takie rzeczy dzieją się tylko w filmach, ale znowu w filmach też zdarzają się takie pocałunki, jakie miałam z Harry'm. Jednak to zupełnie inna sprawa, tłumaczyłam sobie. Odrzuciłam wszystkie myśli na bok, oprócz jednej - goni nas niebezpieczny gang, mają broń, a my nie mamy dokąd uciec. - Tak to zdecydowanie był najważniejszy problem w tamtej chwili. Patrzyłam na chłopaka, który siarczyście przeklinając prowadził samochód, przy tym co po chwilę oglądając się, aby sprawdzić jak daleko za nami jest tamten samochód. Widziałam tyle, że był czarny, nie miał koloru taki jak samochód Harry'ego, on był raczej bardziej kruczoczarny, a pojazd Styles'a miał jaśniejszy odcień i nie odstraszał tak jak ten Simona, czy kogoś z tego gangu. Nasza prędkość z każdą chwilą się zwiększała, ze strachu chwyciłam się mocno siedzenia. Bałam się, że Harry straci panowanie i możemy wylądować na drzewie, chociaż z drugiej strony prawdopodobnie miał już wiele takich sytuacji i z całą pewnością wie jak sobie w niej poradzić. Wjechaliśmy w jakiś las, jak przypuszczam żeby zmylić Simon'a. Miałam obawy co do tego pomysłu, w końcu zielonooki w każdej chwili mógł przez przypadek wjechać w jakąś dziurę. Jednak wolałam się nie odzywać, bo mogłoby to go jeszcze bardziej zdenerwować. Kiedy ja tak w ogóle zaczęłam się tym martwić?
Może teraz, kiedy Twoje życie wisi na włosku?
Ten głos w mojej głowie definitywnie działał mi na nerwy. Kiedy już myślałam, że ich zgubiliśmy, zamyślenie przerwał mi huk. Dopiero po paru sekundach, gdy z ust chłopaka znów usłyszałam wiązankę niecenzuralnych słów, odwróciłam głowę i zauważyłam, iż oddano pierwszy strzał, który spowodował rozbicie tylnej szyby. Moje serce przyśpieszyło do maksymalnej ilości uderzeń na sekundę, a oczy rozszerzyły się, co wyglądało trochę, jakbym zamiast nich miała dwie wielkie monety. Ścisnęłam fotel i wydałam z siebie stłumiony jęk, a w moich oczach zaczęły zbierać się łzy. Co jeśli trafią kulką w Harry'ego? Nie chcę, żeby coś mu się teraz stało. Teraz kiedy...
Zaczęłaś go lubić...lubić?
Nie! Teraz kiedy prowadzi samochód, a ja jestem w nim razem z nim! Chociaż w tym też jest trochę prawdy. Mimo, że jest on niekiedy
Często.
Dupkiem i lalusiem, to ma również stronę, której nigdy bym się po nim nie spodziewała. Potrafi być opiekuńczy i w porządku. Dlaczego myślę o tym akurat teraz, gdy ścigają nas Ci psychopaci?!
Bo to Harry.
Z tym się zgodzę. Już drugi raz dzisiaj przyłapałam się na tym, że coś lub ktoś wyrywa mnie z moich myśli o Stylesie. Tym razem był to on sam.
-Becky? Mogłabyś wyjąć pistolet ze schowka przed Tobą? Tylko proszę, nie wychylaj się zbytnio. - Super. Czyli on też ma broń przy sobie? W co ja się wkopałam do cholery?! Wykonałam jednak jego prośbę i wyciągnęłam to o co prosił. Podałam mu "narzędzie", a sama wróciłam do pochylonej pozycji i zacisnęłam oczy. Nie na długo. Byłam zbyt przerażona, żeby nie widzieć co się dzieje. Spojrzałam kątem oka na niego i zobaczyłam, że usiłuje prowadzić samochód i równocześnie strzelać w ich kierunku, ale niestety nie wychodzi mu zgrabnie. I teraz nie wiem skąd nasuwa się pytanie: Pomóc?
Ale jak? Mam strzelać do ludzi?
To nie ludzie. To zwierzęta!
W sumie racja, ale...
Oh, przestań z tym "ALE" i mu pomóż, jeżeli nie chcesz skończyć w drewnianej trumnie!
- Harry...daj pistolet. - Zwróciłam się do zielonookiego, wiedząc, iż będzie pewnie stawiał opór.
- Co? Przecież...
- Daj ten cholerny pistolet to Ci pomogę, bo chcę jeszcze trochę pożyć! - uniosłam ton, a on zmarszczył brwi i pewnie niezadowolony, że dziewczyna rozkazuje mu co ma robić, podał mi niechętnie broń. No to teraz, albo nigdy. Tylko czemu to cholerstwo musi być takie ciężkie? Kiedy jakoś poradziłam sobie z uniesieniem sprzętu, usłyszałam głos:
- Tylko uważaj. Proszę. - Przy drugim słowie przekręcił lekko głowę w moją stronę, ale szybko wrócił do patrzenia przed siebie.
- Nie jestem aż taką ofiarą... - fuknęłam po czym lekko wychyliłam się przez okno. Oddałam strzał, męcząc się przy tym, aby w tej samej chwili utrzymać własność Harry'ego i przycisnąć spust. Nie wiem gdzie trafiłam (i czy w ogóle trafiłam) ale dosłownie za chwilę oni zrobili to samo. Z prędkością światła schowałam się do środka, wydając przy tym pisk. Do moich uszu dotarło tylko westchnięcie.
- Cicho bądź. - powiedziałam z ironią. On tylko się zaśmiał. Świetnie, czyli potrafimy rozśmieszyć siebie nawzajem nawet w takich sytuacjach.
Ponownie wykonałam czynność z przed paru minut i strzeliłam, ale tym razem auto się zachwiało.
- Dobrze Be! Trafiłaś w oponę! Postaraj się trafić w jeszcze jedną, to wtedy nie pojadą dalej! - krzyknął zarazem i zszokowany i zadowolony. Byłam z siebie nieco dumna. Po raz trzeci już wyjrzałam przez szybę, po tym jak próbowali trafić w moim kierunku. Zawtórowałam temu co wcześniej i - nie wiem jakim cudem - udało mi się trafić w drugą oponę. Jednak kiedy zobaczyłam, iż ich pojazdem zachwiało tak, że wjechał w najbliższe drzewo. Zakryłam dłonią usta z przerażenia. Myślałam, że tylko się zatrzymają i nie będą mogli jechać. Nie wiedziałam...
- Boże... - Skryłam się, zasuwając szybę.
- Nie martw się. To Simon. Najgorsi skurwiele zawsze się wykaraskają. - stwierdził nie wzruszony.
Co jeśli nie ma racji? Jeśli coś im się stało? Niby są gangsterami, ale sam fakt o śmierci człowieka, którą ja spowodowałam mnie przeraża. A co jeżeli wszyscy nie żyją?
A może wszyscy żyją?
Stul dziób ty irytujący głosie, który zawsze ma rację!
***
Za jakieś nie całe dziesięć minut wyjechaliśmy na jakąś dróżkę, ale z tego co powiedział Harry, zna tą okolicę i jest to pół godziny do jego domu. Nie pozostało mi, więc nic oprócz tego, aby wykańczać się myśleniem o Simonie i jego gangu i o tym czy ich zabiłam.
- Zaimponowałaś mi. - stwierdził mój towarzysz, kładąc rękę na moim kolanie.
- Dzięki. Sama sobie zaimponowałam. - prychnęłam żartobliwie. Znów wydobył z siebie śmiech. Lubię kiedy się śmieje.
Lubisz Harry'ego.
Tak! Jezu, tak! Lubię go! I co z tego?! Zaczął jeździć ręką w górę i dół, od mojego kolana przez udo i z powrotem. Przeszły mnie ciarki, ale - co mnie zdziwiło - przyjemne. Niekontrolowanie położyłam swoją dłoń na jego, kiedy na chwilę się zatrzymał. Zorientowałam się, że w końcu wyjechaliśmy na normalną ulicę, kiedy akurat zatrzymaliśmy się na czerwonym świetle. Nagle pochylił się i pocałował mnie szybko, lecz namiętnie. Poczułam jak moje policzki pieką. Spojrzałam na niego pytająco. Sama w to nie wierzę, ale nie byłam zła. Wręcz chciałabym jeszcze raz. Wiem, brzmię jak dziecko, które wróciło z karuzeli.
- Musiałem to zrobić po tym, jak załatwiłaś tych kutasów. - Na usta wkradł mu się zawadiacki uśmieszek, który wręcz spowodował ciarki na moim ciele. Znów ruszyliśmy przed siebie, a ja wróciłam myślami do Simona. Czemu tak się tym przejmuję? Należało mu się. Ale oczywiście moje sumienie ma inne zdanie.
- Jesteśmy. - oznajmił Styles, a ja potrząsnęłam kilkakrotnie głową w prawo i w lewo, odganiając w końcu te sprawy.
_________________________
Tadam :D Mamy rozdział dziękuję @hejkatommo za napisanie całego rozdziału. Wy także jej dziękujcie, bo gdyby nie ona rozdział w ogóle by się nie pojawił. Także do następnego ♥
Niech każdy, kto to czyta zostawi po sobie komentarz, nawet zwykłą kropkę!
ZAJEBISTE *.* Czekam nn <3
OdpowiedzUsuńRozdział świetny tylko mam pytanie..czemu nie byłoby wogóle rozdzału? Przepraszam że się tak pytam ale jestem zaskoczona? ciekawa? Nw w sumie...jeszcze raz przepraszam za może głupie dla ciebie pytania czy coś tam i czekam na next kocham to fanfiction <3
OdpowiedzUsuńNie byłoby, ponieważ kompletnie straciłam wenę na ten rozdział
UsuńNo nareszcie *.* wspanialy jak zawsze #-#
OdpowiedzUsuńZaje . :)
OdpowiedzUsuńŚwietny jak zwykle <3 Czekam na next ^^
OdpowiedzUsuńwreszcie ! rozdział świetny ;*
OdpowiedzUsuńCudny! Czekam na następny i życzę dużooo weny ♥
OdpowiedzUsuńDziękujemy @hejkatommo napisałaś świetny rozdział i uważąm że Agata powinna z tobą współpracować nad rozdziałem bo wasze talenty się uzupełniają i powstał wspaniały rozdział.... czekamy na nexta <333
OdpowiedzUsuńOjejku, tak bardzo Ci dziękuję :) ILY <3
UsuńZgadzam sie z powyzszym anonimem. <3
UsuńOjej, nie spodziewałam się, że będzie następny rozdział ;d A wręcz myślałam, że usuniesz bloga ;/ Fajny rozdział, choć wolałam jak Ty je pisałaś ;)
OdpowiedzUsuńO Mamusiu...!!
OdpowiedzUsuńNo nie mogę. Genialny rozdział (i pierwsza i druga część). Świetne opowiadanie <33
Nie lubię takich typków jak Simoni zgaduję, że przeżył... No a Harry *.* Jego lubię. Przynajmniej w tym rozdziale... Podoba mi się to, że najpierw jest taki ostry, chamski, nie miły, a po chwili się uśmiecha, jest taki troskiliwy i opiekuńczy, powiedzmy, że sympatyczny... Ah... <33 I lubię też Be i to jak reaguje na Hazzę ;D I podoba mi się też ten głos w jej głowie. Hah... :)
Dziękuję, @hejkatommo ;-*
Nie mogę doczekać się nexta
Dziękuje za rozdział. Czekam na następny x
OdpowiedzUsuńgenialny, Be coraz lepiej reaguje na Harry'ego do napisania, P.S. kocham tego bloga <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńOmg <3 kocham ♥♥♥
OdpowiedzUsuń..........
OdpowiedzUsuń